FORTUNA

Android aplikacja

Szwajcaria – Hiszpania. Jak zatrzymać mistrzów Europy?

Hiszpania jest niepokonana w Szwajcarii od 11 meczów, ale być może mamy do czynienia z najmocniejsza Szwajcarią od lat, która ostatnie Euro zakończyła dopiero w ćwierćfinale odpadając z Anglikami dopiero po konkursie rzutów karnych. Okolicznością determinującą wynik wizyty mistrzów Europy u Helwetów może być zaatakowana przez grzyby murawa.

Wzajemnych konfrontacji obu zespołów było multum, ale poza Argentyną, z którą Szwajcaria nie wygrała nigdy w historii, nie ma rywala, z którym gospodarze dzisiejszego meczu mieliby tak słaby bilans jak z Hiszpanią. Na 25 meczów wygrali tylko dwa razy, aż 18 meczów to przegrane. Choć historia tych bojów ma równo wiek, te dwie wygrane Szwajcarów przypadły na ostatnie lata – mundial 2010, który finalnie Hiszpanie wygrali, i ostatnią edycję Ligi Narodów, tyle że starcie to miało miejsce w Saragossie. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że podopieczni Luisa de la Fuente jadą tam, gdzie jeszcze nigdy nie przegrali.

Ale już starcie w Belgradzie z Serbią, które zakończyło się bezbramkowym remisem, pokazało, że mistrzowie Europy nigdzie nie będą mieć łatwo. Oczywiście to goście mieli przewagę właściwie w każdym elemencie, to Hiszpania przede wszystkim (w stosunku 76-24 proc.) miała piłkę przy nodze i to ona częściej strzelała na bramkę (17-7), mając z tego aż dziewięć rzutów rożnych, ale na koniec i tak liczy się to, co wpada do siatki. A nie wpadło nic.

Szwajcarzy, choć niesieni udanym występem na Euro, gdzie byli o krok od półfinału, pierwsze spotkanie w nowej edycji Ligi Narodów przegrali 0:2 z Duńczykami w Kopenhadze. Wpływ na przebieg spotkania ze strony podopiecznych trenera Murata Yakina miała bezsprzecznie czerwona kartka, którą Nico Elvedi zobaczył już w 52 minucie. A było wówczas 0:0. Los Elvediego podzielił również lider Szwajcarów Granit Xhaka, który tuż przed końcem spotkania wyleciał z boiska za dwie żółte kartki. Obu oczywiście nie zobaczymy w dzisiejszym meczu, co daje Hiszpanii spory oddech. Dla porządku wspomnijmy, że w zespole de la Fuente nie zagrają dziś Mikel Oyarzabal i Dani Olmo, którzy nie są do końca zdrowi.

Zwykle w zapowiedziach skupiamy się na wątkach sportowych, tym razem warto jednak poświęcić słów kilka boisku, na którym rozegrane zostanie spotkanie. Otóż murawa w Genewie, gdzie wybrzmi dziś pierwszy gwizdek, została zaatakowana przez grzyby. Organizatorzy z trudem dają sobie radę, by sytuację opanować, już teraz możemy przyjąć, że nie będzie to płaskie jak stół boisko, co stanie się atutem Szwajcarii.

Mój typ: Już kilka meczów tej edycji Ligi Narodów pokazało nam, że pisany jest nowy rozdział w ustalaniu hierarchii europejskiej piłki, choć wiadomo, że faworyci pozostają nimi bez względu na rangę rywala. Kiedy wydawało się, że Włosi mają nikłą szansę na wygraną w Paryżu z Francją, ci zwyciężyli na wyjeździe 3:1. Nie możemy zatem wątpić w Szwajcarię, nawet przy jej osłabieniach. Remis w tej konfrontacji jest całkiem możliwy.

Przypuszczalny skład Szwajcarii: Kobel – Wuthirch, Akanji, Rodriguez – Widmer, Freuler, Zakaria, Aebischer – Rieder, Embolo, Vargas.

Przypuszczalny skład Hiszpanii: David Raya – Mingueza, Le Normand, Laporte, Cucurella – Pedri, Rodrigo, Fabian Ruiz – Ayoze, Ferran, Nico Williams.

Trwa wysyłanie kuponu...