FORTUNA

Android aplikacja

Rangers - Benfica. Bój mistrzów przez duże M!

Glasgow Rangers i Benfica Lizbona to dwa z pięciu klubów, które mają najwięcej krajowych tytułów mistrzowskich spośród wszystkich w Europie. Jeszcze rok-dwa lata temu uznalibyśmy Portugalczyków za zdecydowanych faworytów ich rywalizacji, obecnie nie jest to takie oczywiste. W pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Europy między tymi zespołami padł remis 2:2.

Liczone dziesiątkami mistrzostwa swojego kraju dotyczą lig zmonopolizowanych przez dwa-trzy zespoły. To dlatego na czele jest północnoirlandzki Linfield, który zdobywał mistrzostwo 56 (!)i jest w Księdze Rekordów Guinnessa. Rangersi mają jedno trofeum mniej, a za ich plecami jest ich lokalny rywal Celtic (53). Tu ciekawostka, od 1985 roku, kiedy niespodziewanie triumfował Aberdeen z Alexem Fergusonem, życie piłkarskie w Szkocji stało się dwubiegunowe. Dalej mamy Olympiakos Pireus (47), w Grecji ligę w całej jej historii wygrywało tylko sześć drużyn, i Benfikę (38), ale tu dobrze wiemy, że rywalizacja w Portugalii jest kwestią trzech potentantów – obok Benfiki także Porto i Sportingu.

Dość historii, skupmy się na sprawach aktualnych, tym bardziej że pierwszy mecz nawet o włos nie przybliżył do awansu żadnej z drużyn. Można oczywiście uznać, że w lepszej sytuacji są piłkarze z Glasgow, ponieważ mają rewanż przed własną publicznością, ale akurat dla Benfiki nie stanowi to większego problemu. I to pomimo obecności w składzie całkiem młodych i niedoświadczonych jeszcze europejsko piłkarzy. Przypomnijmy, że jesienią Portugalczycy mając w grupie Inter Mediolan, Real Sociedad i Red Bulla Salzburg wygrali jeden mecz, jeden zremisowali i aż cztery przegrali. Słowem klapa względem rozbujałych oczekiwań.

Bo Benfica ma ostatnio wzloty i upadki, klubowa koniunktura przypomina lot orła, który jest symbolem klubu. Po fatalnej kadencji Jorge Jesusa, krótkotrwałym dowództwie Nelsona Verissimo, niemiecki trener Roger Schmidt (na początku tygodnia obchodził 57. urodziny), podniósł zespół, zdobył z nim mistrzostwo i Superpuchar Portugalii, potwierdzając, że był dobrym wyborem. Zresztą to dla niego nie pierwszyzna, bo trofea zdobywał także z Red Bullem Salzburg czy PSV Eindhoven, gdzie wcześniej pracował. Choć w lidze tendencja zwyżkowa została podtrzymana, bo Benfica wraz ze Sportingiem to najpoważniejsi kandydaci do mistrzostwa. Właśnie w marcu rozstrzyga się najwięcej, także dla Benfiki, bo czwartkowy występ jest o być albo nie być w pucharach, a także szansą na dogonienie Sportingu w tabeli, zwłaszcza że obie drużyny już na początku kwietnia rozegrają bezpośrednie spotkanie.

Pierwszy mecz na Stadionie Światła był rozczarowaniem dla gospodarzy. Zdaniem trenera Schmidta, Rangersi dwukrtonie wychodząc na prowadzenie za każdym razem cofali się i bronili wyniku. Jednak to ich wielka zasługa, że potrafili postawić się rywalom taką właśnie strategią. Ale prawda jest też taka, że lizbończycy zdobywali gole po rzucie karnym i samobóju. Szkoleniowiec spodziewa się również gorącej atmosfery na Ibrox Stadium, jest także gotowy na rozstrzygnięcie w rzutach karnych, jak miało to miejsce we wtorek w starciu Arsenalu z Porto (swoją drogą to pierwszy konkurs jedenastek w LM od wielu lat).

Rangersi prowadzeni przez belgijskiego trenera Philippe Clementa (pracuje od października, ma bilans 25-4-2), są liderem ligi szkockiej z dwoma punktami przewagi nad Celtikiem. Na razie jeszcze nie płacą ceny za dość liczne porażki, ale ostatnia ligowa wpadka z Motherwell (1:2 na Ibrox) jest zupełnie niezrozumiała. W weekend w ćwierćfinale Pucharu Szkocji byli górą, pokonali Hibernian 2:0. W eliminacjach Ligi Mistrzów Rangersi przegrali decydującą rundę z PSV Eindhoven. W grupie Ligi Europy dwa razy pokonali Betis Sewilla, wygrali i zremisowali ze Spartą Praga oraz zremisowali i przegrali z Arisem Limassol.

Jak to wcześniej bywało. Rangersi grali z Benfiką trzy razy i za każdym razem był remis – 3:3 i 2:2 w 2020 roku i teraz także 2:2. Rangersi przeciwko portugalskim rywalom mają bilans 11-8-4, a największy ich sukces to wygrana i remis z Porto (3:2 i 1:1) w Lidze Mistrzów w sezonie 2005/2006. Benfica ze szkockimi klubami też jest na plusie – 5-4-4, aż osiem razy mierzyła się z Celtikiem.

Rangersi kadrowo. Aż sześciu graczy jest kontuzjowanych - Todd Cantwell, Kieran Dowell, Abdallah Sima, Oscar Cortes, Danilo i Rabbi Matondo, choć ten ostatni może wykurować się na czas. Największe zagrożenie i tak płynie ze strony kapitana Jamesa Taverniera (21 goli i 10 asyst we wszystkich rozgrywkach), choć akurat w Lidze Europy nie ma w tym sezonie odpowiedniej skuteczności.

Benfica kadrowo. Trener Schmidt ma do dyspozycji praktycznie cały skład, na ostatnich treningach nieobecny był jedynie Juan Bernat. W porównaniu z ostatnim ligowym starciem z Estoril (3:1) wraca po pauzie za żółte kartki Nicolas Otamendi (za Tomasa Araujo). W weekend odpoczywali także Joao Neves, Angel Di Maria i Rafa Silva. W ataku pierwszym wyborem powinien być Marcos Leonardo, który ma już pięć ligowych goli, a cztery z nich zdobył jako zmiennik.

Prognoza. Eksperci uważają, że Benfica ma lepszych zawodników niż Rangersi, ale to Szkoci mają lepszą drużynę. Zdaniem tych samych okoliczności meczu będą sprzyjające dla gospodarzy, tym bardziej że kibice Benfiki po ekscesach w Mediolanie i Sociedad dostali zakaz wyjazdowy. Faworytem są goście, bukmacherzy Fortuny ustalili następujące kursy: 2,87 – 3,50 – 2,42. Awans gości to 1,73 za postawioną złotówkę, a gospodarzy 2,12. Tym razem jednak rzeczywistość może okazać się wbrew oczekiwaniom.

Mój typ: 2:1.

Przypuszczalny skład Rangersów: Butland - Tavernier, Goldson, Souttar, Yilmaz - Lundstram, Diomande - Matondo, Lawrence, Silva – Roofe.

Przypuszczalny skład Benfiki: Trubin - Bah, A. Silva, Otamendi, Aursnes - Neves, Luis - Neres, R. Silva - Di Maria – Leonardo.

Trwa wysyłanie kuponu...