FORTUNA

Android aplikacja

Portugalia – Słowenia. Last Dance Ronaldo i spółki?

Portugalczycy są najstarszą obok Słowaków drużyną tych mistrzostw. Dla wielu ich piłkarzy – choćby Pepe czy Cristiano Ronaldo – to ostatni wielki turniej. Czy możliwym jest, by podopieczni Roberto Martineza powtórzyli wyczyn sprzed ośmiu lat?

Wtedy to Portugalczycy, jeszcze z Fernando Santosem na ławce, wygrali finał z Francją i cieszyli się z pierwszego w historii mistrzostwa Europy. Ponieważ system produkcji świetnych piłkarzy właściwie nie ustaje, do drużyny dołączają kolejni gracze o niezmierzonym potencjale. A że zostali jeszcze wielcy, jak wspomniani już CR7 i Pepe, wciąż wydają się rozwijać Bruno Fernandes, Bernardo Silva czy Rafael Leao, być może Portugalia jest jedną z najbardziej niedocenianych drużyn na tym turnieju. Zaglądając do notowań bukmacherów Fortuny, widzimy, że to dopiero piąty zespół wśród kandydatów do ostatecznego triumfu. Przed nimi są Anglicy (choć wciąż nie pokazali jeszcze niczego nadzwyczajnego), Hiszpanie, Niemcy i Francuzi. Najmniej szans daje się Słowenii, właściwie nie powinno to w ogóle dziwić, tym bardziej wynik dzisiejszego spotkania jest łatwy do przewidzenia. Oczywiście można wracać do tego, że Słowacja była bliska wyeliminowania Anglików, a Portugalia już sprawiła jeden zawód przegrywając z Gruzją, ale nie powinniśmy chyba liczyć na to, że spotkanie 1/8 finału przy takiej dysproporcji drużyn nie zakończy się wygraną faworyta.

Wróćmy jednak do samego Pepe, bo staje się on jednym z bohaterów większości zapowiedzi dzisiejszego starcia we Frankfurcie. Zakończył on swój 22. sezon ligowy, pamięta czasy, kiedy grał obok kolegów urodzonych w latach 60., na emeryturę nie jest mu spieszno, bo dba o siebie jak mało kto. No może jak Ronaldo, bo obaj są symbolem tego, co w futbolu zwie się profesjonalizmem do granic. Dzięki temu Pepe nie jest tylko zmiennikiem czy mentalnym wsparciem dla młodszych, ale pełnoprawnym filarem drużyny. Tylko dla zobrazowania tego przypomnijmy, że w ostatnim sezonie w Porto rozegrał dla swojego zespołu aż 34 mecze.

Dziś trener Martinez z pewnością odejdzie od eksperymentu z trzema obrońcami, a mógł sobie na to pozwolić, wiedząc, że po dwóch meczach ma już awans w kieszeni. Zapewne przegrana z Gruzją była dostatecznym ostrzeżeniem, by w starciach z teoretycznie słabszymi wznosić się na jeszcze wyższy poziom koncentracji. Dziś być może zobaczymy Portugalię, która zademonstruje mistrzowskie aspiracje.

Dla słoweńskiego futbolu dzisiejszy wieczór we Frankfurcie to jedna z najpiękniejszych chwil reprezentacji, która powstała po rozpadzie Jugosławii po 1992 roku i zalicza właśnie swój czwarty wielki turniej. Choć dwa mundiale i Euro w 2000 roku kończyła na fazie grupowej, dała się zapamiętać, choćby za sprawa Zlatko Zahovicia, strzelca największej liczby goli w historii (35). Dziś to drużyna, w której mamy wielu dobrych piłkarzy występujących w coraz lepszych europejskich klubach. Najczęściej reprezentują oni Serie A, ale mamy też kilku znajomych z Ekstraklasy, jak Miha Blażić z Lecha Poznań czy Erik Janża z Górnika Zabrze, choć akurat ten drugi nie zagra dziś z powodu kartek. Trenerem Słoweńców jest Matjaz Kek, który w klubowej piłce pracował nie tylko u siebie w kraju zdobywając z Mariborem mistrzostwo, ale także w Austrii. Selekcjonerem jest od 2007 roku, a więc może pochwalić się stażem, jakiego nie ma nikt pośród uczestników tego Euro. Jako cel drużyna postawiła sobie pierwszą wygraną w wielkim turnieju, ale jeszcze nie dopięła swego, bo na razie ma na koncie trzy remisy. Inna sprawa, że niezwykle wartościowe, bo z Danią, Anglią i Serbią. Przed turniejem prognozowano, że Słoweńcy będą jednymi z pierwszych, którzy pożegnają się z turniejem. Kek jest trenerem powściągliwym, traktującym swoich zawodników mocno po partnersku, można powiedzieć, że w tym zakodowana jest jego długa kadencja, aż trudna do wyobrażenia w świecie futbolu.

Nie zmienia to faktu, że dziś Słoweńcom będzie niezwykle trudno. Choć bałkańskie nacje są wprost stworzone do gier zespołowych, a Słowenia odnosi coraz większe sukcesy także w siatkówce czy koszykówce, dziś może chodzić o to, by zaprezentować się po prostu godnie. Możemy spodziewać się, że podopieczni Keka ulokują się w defensywie, nie będą dbać o posiadanie piłki (przeciwko Anglii mieli ja zaledwie 27 proc. czasu), szansą dla nich pozostaną stałe fragmenty.

Mój typ: Nie ma innej możliwości, jak pewna wygrana Portugalii. 1/8 finału to nie miejsce na sensacje. Portugalczycy mają przede wszystkim świetnego trenera, który być może poniesie swój zespół tam, gdzie wielu ekspertów nie chce ich zobaczyć.

Przypuszczalny skład Portugalii: Diogo Costa – Cancelo, Dias, Pepe, Nuno Mendes – Vithinha, Palhinha, Fernandes – Silva, Ronaldo, Leao.

Przypuszczalny skład Słowenii: Oblak – Karnicnik, Drkusić, Bijol, Balkovec – Stojanović, Elsnik, Cerin, Mlakar – Sporar, Sesko.

Trwa wysyłanie kuponu...