Newcastle – West Ham United. Młoty, zacznijcie wreszcie punktować!
Nie ma chwili do stracenia. Trener Julen Lepetegui nie wykpi się udanym poprzednim sezonem, bo w obecnym idzie West Hamowi na tyle źle, że zaczyna doglądać spodu tabeli częściej niż jej czołówki. Czy Newcastle zechce to wykorzystać w poniedziałkowym starciu?
Obok przezywającego kryzys Manchesteru City, który poniósł piątą porażkę z rzędu na wszystkich frontach, w tym trzecią w Premier League, klubem który zanotował jeden z największych regresów, jest londyński West Ham. Zaledwie trzy wygrane mecze, przy trzech remisach i aż pięciu porażkach dają zaledwie 12. miejsce w tabeli. Na wyjeździe jest gorzej niż u siebie, jedyna wygrana z Crystal Palace większej chluby nie przynosi, z Pucharem Ligi Angielskiej zespół już się pożegnał, choć to akurat nie jakaś wielka niespodzianka, bo na drodze stanął Liverpool. A przecież miało być tak pięknie. Zatrudnienie Lopetegui, byłego selekcjonera reprezentacji Hiszpanii, który po pracy w Wolverhampton przez rok czekał na kolejną robotę, do tego potężne jak na Młoty transfery skoku na czołówkę nie dały. Mało tego hiszpański szkoleniowiec ma w obecnym miejscu pracy najgorszą średnią punktową pośród wszystkich miejsc, w których pracował – 1,15 na mecz.
Wróćmy jednak do tych transferów. Wydano blisko 150 mln euro, co nie jest małą kwotą, przy zyskach rzędu 45 mln. Za gotówkę kupiono Maximiliana Kilmana z Wolverhampton, Crysencio Summerville’a z Leeds, Niclasa Fullkruga z Borussii Dortmund, który miał być gamechangerem, nie byle jacy są także Luis Guilherme z Palmeiras i Aaron Wan-Bissaka z Manchesteru United. Tyle że papier przyjmie wszystko, a pieniądze żadnej gwarancji nie dają. Fullkrug w BVB i reprezentacji strzelał do niedawna jak najęty, a w Londynie rozegrał cztery mecze i doznał kontuzji ścięgna Achillesa. Summerville to raczej rezerwowy niż kluczowy piłkarz, Guilherme pojawił się na boisku incydentalnie, jedynie Kilman i Wan-Bissaka wywiązują się z oczekiwań, bo grają wszystko niemal od deski do deski.
Angielskie media są zazwyczaj bezlitosne, tym razem uznały, że West Ham marnieje, cokolwiek to znaczy. Poczucie rozczarowania jest zasadne, bo przecież półtora roku temu londyńczycy wygrali Ligę Konferencji, mimo że nie prezentowali jakiegoś olśniewającego stylu. Pod wodzą Davida Moyesa byli po prostu pragmatyczni, oddawali piłkę rywalowi (mieli czwarty najniższy wynik posiadania piłki w Premier League) i osiągali swój cel poprzez kontrataki. A jak wszyscy wiemy lepsze jest wrogiem dobrego, więc hiszpańska tiki-taka, jaką zaproponował Lopetegui może i jest dla niektórych ciekawa, ale na pewno nieskuteczna. Co irytujące, zespół walczący o trofea, a przecież takie cele stawiano Młotom, powinien być perfekcyjnie zabezpieczony z tyłu. Tymczasem stracili aż 19 goli, co jest jednym z najgorszych wyników pośród wszystkich zespołów. Szkoleniowcowi zarzuca się również brak zdecydowania i konsekwencji w wyborach personalnych. Reprezentacyjna przerwa miała pomóc, ponieważ niektórzy gracze mieli do wyleczenia urazy, ale wiele wskazuje na to, że skład znów będzie daleki od ideału. Choć można powiedzieć, że fortuna nieco sprzyjała londyńczykom, których lider Tomas Soucek pauzował za kartkę i wcześniej niż inni wrócił ze zgrupowania. Z naszego punktu widzenia interesujące jest, czy w bramce stanie Łukasz Fabiański, który wystąpił w trzech ostatnich spotkaniach zastępując Alphonse Areolę. Z powodu bójki z zawodnikami Tottenhamu wciąż musi pauzować Mohammed Kudus (znów zobaczymy Summerville’a), wraca za to Edson Alvarez. Wciąż kontuzję leczy Fullkrug. Oznacza to, że West Ham będzie miał duże problemy z odniesieniem zwycięstwa. Bukmacherzy Fortuny nie są w związku z tym meczem jednoznaczni w opiniach. Ich kursy wyglądają następująco: 1,51 – 4,50 – 5,90.
Co słychać w Newcastle? Eddie Howe i jego zespół zajmują dziewiąte miejsce w tabeli, mają za sobą serię trzech wygranych – dwóch ligowych z Nottingham Forest i Arsenalem i w Pucharze Ligi Angielskiej z Chelsea. Cieniem na wynikach kładą się przegrane z Fulham, Brighton i Chelsea, ale dodajmy, że poza Arsenalem z wielkich tej ligi punkty ze Srokami stracił także Manchester City (1:1) i Tottenham (2:1). Personalnie na dzisiejsze spotkanie zabraknie pauzującego za kartki Dana Burna, zastąpi go Lloyd Kelly, kontuzjowani są: Jamaal Lascelles, Sven Botman, Emil Krafth, Callum Wilson i Kieran Trippier, choć dwaj ostatni mogą zdążyć się wykurować.
Jak zauważają brytyjskie media, w ostatnich siedmiu meczach między tymi drużynami padły aż 32 bramki, co daje średnią ponad czterech na spotkanie. Czeka nas otwarty bój, West Ham na pewno coś straci, pytanie, czy zyska i wróci na właściwą ścieżkę.
Mój typ: 2:2.
Przypuszczalny skład Newcastle: Pope - Livramento, Schar, Kelly, Hall - Willock, Guimaraes, Longstaff - Gordon, Isak, Joelinton.
Przypuszczalny skład West Ham: Fabiański - Wan-Bissaka, Todibo, Kilman, Emerson – Alvarez - Bowen, Paqueta, Soucek, Summerville – Antonio.