FORTUNA

Android aplikacja

Napoli - Bologna. Dziedzictwo Mihajlovicia

To nieżyjący już Sinisa Mihajlović wylał fundament pod obecna Bolognę, która zmierza pewnie po pierwszy w historii start w Lidze Mistrzów. Z klubu przeciętnego zrobił się klub należący już do czołówki włoskiej piłki. Z czołówki tej po kilku świetnych sezonach wypisuje się właśnie Napoli.

Postać Mihajlovicia, niegdyś świetnego piłkarza, a później trenera, który zmarł na chorobę nowotworową, warto przywołać z kilku powodów. Za jego sprawą Bologna nie tylko lepiej zaczęła grać w piłkę, za jego sprawą Bologna zyskała charakter, jakim cechował się Serb grający jeszcze w reprezentacji Jugosławii. To jednak z Włochami związał się na stałe, występował na boiskach Serie A od 1992 roku, jego trenerskie ścieżki wiodły m.in. przez Florencję, Genuę, Mediolan, Turyn, aż Mihajlović odkrył, że to w stolicy Emilii-Romanii czuje się najlepiej. Mógł i z pewnością dokonałby więcej, gdyby nie choroba. Dzieło Serba kontynuuje Thiago Motta, który zaczynał od pracy w Spezii, ale dopiero teraz na dobre rozwinął skrzydła. Dodać należy również, że ta najnowsza historia Bolognii to także polski bramkarz Łukasz Skorupski, który rozegrał dla tego klubu 214 spotkań, w co czwartym z nich zachowując czyste konto. W tym sezonie opuścił zaledwie cztery mecze ligowe i dwa w Pucharze Włoch. Obok Lorenzo De Silvestriego to najbardziej doświadczony gracz, przy czym wspomniany obrońca to zaledwie rezerwowy w talii Motty. Skoro o Polakach mowa, to jeszcze słów kilka o młodziutkim Kacprze Urbańskim, który po transferze z Lechii Gdańsk zaliczył już 746 minut w 19 spotkaniach ligowych, gdzie dziewięć z nich rozpoczynał w wyjściowym składzie. To także trzy jego występy w Coppa Italia, m.in. 120 minut przeciwko Interowi w 1/8 finału, co ostatecznie zakończyło się awansem underdoga.

To jedno z największych zaskoczeń w Serie A, że Bologna jest tak wysoko i już na pewno pokaże się w Europie, zresztą po raz pierwszy od 2002 roku. Kwestią pozostaje, czy będzie to Liga Europy, czy jednak po raz pierwszy w historii Liga Mistrzów. Nie licząc wygranego Pucharu Intertoto w 1998 roku po dwumeczu finałowym z Ruchem Chorzów bolończycy mieli kilka niezłych epizodów, m.in. półfinał (1999) i ćwierćfinał (1991) Pucharu UEFA. Nic to jednak z Champions League, do której jest już kilka kroków. Goście sobotniego meczu w Neapolu, który za chwilę zapowiemy, muszą utrzymać przewagę nad Atalantą Bergamo. Na razie to cztery punkty, ale Atalanta ma do rozegrania zaległy mecz. Bologna, która w 2024 roku przegrała tylko dwa razy (w styczniu z Cagliari i marcu z Interem) pogubiła ostatnio punkty w czterech remisach zanotowanych w pięciu ostatnich spotkaniach. Finisz będzie iście elektryzujący, bo oprócz ustępującego mistrza z Neapolu za rywali podopieczni Motty mieć będą Juventus oraz Genoę.

Napisaliśmy tyle dobrego o Bolognii, czas na tyle samo gorzkich słów o Napoli, bo to największe rozczarowanie sezonu. Po zdobyciu mistrzowskiej korony przedsiębiorstwo zarządzane przez Aurelio De Laurentiis mocno obniżyło loty, obniżyło także standardy, czego dowodem niech będzie sposób, w jaki rozstawano się z Piotrem Zielińskim. To nieładny rozwód, Polak nie został zgłoszony do wiosennych rozgrywek pucharowych, od trzech meczów pomocnik reprezentacji naszego kraju zmaga się z kontuzją łydki, więc może już uznać końcówkę sezonu za straconą. Cały zespół nie może jednak powiedzieć tego samego, Napoli wciąż walczy o to, by zakwalifikować się chociażby do Ligi Konferencji. Na razie jest na ósmym miejscu w tabeli z przewagą punktu nad Fiorentiną, która ma jeden mecz mniej.

Jak to wcześniej bywało. Napoli wygrało osiem z ostatnich dziewięciu meczów u siebie z Bolonią we wszystkich rozgrywkach (jedyna porażka to rok 2019), ale biorąc pod uwagę zjazd jednych i progres drugich tendencja ta może ulec znaczącej zmianie. W ogólnej historii (dziś 150. mecz) Napoli wygrywało 60 razy, 42 razy był remis, a 47 razy górą była Bologna. Jeszcze kilka lat temu zespół z Neapolu gromił rywali m.in. 7:1, 6:0, teraz to trudne do wyobrażenia.

Napoli kadrowo. Obok Zielińskiego gospodarze nie skorzystają z Giacomo Raspadoriego. Wraca za to Khvicha Kvaratskhelia, który opuścił ostatni mecz z Udinese (1:1). Gruzin zastąpi Jespera Lindstroma, wróci zatem bramkostrzelny tercet uzupełniony Matteo Politano i Victorem Osimhenem. W obronie szykuje nam się zmiana na środku – Juan Jesus za Leo Ostigarda.

Bologna kadrowo. Nieobecni w zespole Motty to Adama Soumaoro i Lewis Ferguson. Goście muszą jednak uważać na graczy zagrożonych kartkową pauzą w kontekście zbliżającego się wyzwania z Juventusem. Chodzi m.in. o Riccardo Calafioriego (zastąpi go Sam Beukema). W porównaniu z ostatnim meczem z Torino (0:0) szykują się także inne roszady, choćby wejście Oussamy El Azzouziego i Riccardo Orsoliniego za Giovenniego Fabiana i Dana Ndoye. Dodajmy, że Orsolini jest obok Joshuy Zirkzee (tylko jedno trafienie w ostatnich siedmiu meczach) najlepszym strzelcem zespołu.

Mój typ: 1:1. Kursy na to spotkanie są mocno niejednoznaczne, to niemal symetryczny rozdział 2,03 – 3,45 – 3,75, biorąc pod uwagę przywilej bycia gospodarzem, jaki przypadł Napoli. Zanosi się na bardzo wyrównane starcie, musimy bowiem wziąć pod uwagę, że Bolonia jest niepokonana od siedmiu meczów wyjazdowych w lidze i tylko raz przegrała w 15 ostatnich meczach. Gospodarze „pielęgnują” za to serię czterech spotkań bez wygranej, bilans jest jeszcze gorszy, jeśli spojrzymy na osiem ostatnich spotkań, gdzie podopieczni Francesco Calzony wygrali zaledwie raz!

Trwa wysyłanie kuponu...