FORTUNA

Android aplikacja

Napoli – Atalanta. Conte wszystko zmienia w złoto

Jedno spotkanie, nawet nie na półmetku rozgrywek, a może być niezwykle znaczące w walce o mistrzostwo Włoch. Jeśli wygrają gospodarze, mogą uciec rywalom, a batalię o scudetto zawęzić do dwóch drużyn. Jeśli wygrają goście, być może ustanowią z Napoli i Interem tercet największych wygranych pierwszej części sezonu.

Po mistrzostwie Włoch półtora roku temu wydawało się, że to jednorazowy wybryk Napoli. Kolejne rozgrywki przyniosły bowiem rozczarowanie, zespół uległ przeobrażeniu personalnemu, niespokojnie było też na ławce trenerskiej, gdzie aż trzech szkoleniowców usiłowało kontynuować dzieło obecnego selekcjonera Luciano Spallettiego. Nie udało się ani Rudiemu Garcii, ani Walterowi Mazzarriemu, ani Francesco Calzonie, mimo że każdy z nich dostał szansę w podobnej liczbie meczów. Ostatecznie misję powierzono Antonio Conte i wydaje się, że to obecnie jeden z niewielu trenerów rozumiejących, czym jest walka o prymat w Serie A. 55-latek to człowiek sukcesu, czego dowodem są cztery tytułu mistrza Włoch z Juventusem i Interem oraz mistrzostwo Anglii z Chelsea. Ponieważ Conte powiedział kiedyś, że chciałby jeszcze podjąć pracę właśnie z Napoli i Romą, charyzmatyczny właściciel Aurelio de Laurentiis miał prostą drogę do realizacji planu. Jak się okazuje teraz, najlepszego z możliwych, który być może wiedzie do czwartego w historii ligowego triumfu.

Na razie wszystko idzie jak trzeba. Gdyby nie sensacyjna w sumie przegrana wyjazdowa porażka z Veroną (0:3), gdyby nie bezbramkowy remis z Juventusem, byłoby idealnie. W pozostałych spotkaniach, Coppa Italia również, Napoli wygrywa jak z nut, ostatnio przekonał się o tym Milan. Ale nadchodzą właśnie dwa mecze prawdy – niedzielny z Atalantą i tydzień później z Interem. Oba znacząco ułożą czołówkę, to pierwsze zdeterminuje czołówkę, być może nawet okaże się ważniejsze. Dlaczego? Jeśli wygrają gospodarze, mogą uciec rywalom, a batalię o scudetto zawęzić do dwóch drużyn. Jeśli wygrają goście, być może ustanowią z Napoli i Interem tercet największych wygranych pierwszej części sezonu. Może to karkołomna teoria, ale pokazuje, jak wiele zależy od pojedynczego meczu. Meczu, który może przerodzić się w niesamowitą rozgrywkę strategiczną między trenerami – Conte i Gian Piero Gasperinim, który ma nieco utrudnione zadanie ze względu na to, że jego zespół walczy także na ligomistrzowych boiskach.

Początek sezonu nie był dla Atalanty zbyt udany, zaczęło się od przegranego Superpucharu w Warszawie z Realem Madryt. Były także dwie ligowe wpadki z Torino i Interem, niespodziewana przegrana z Como, dopiero w październiku zespół z Bergamo wyszedł na prostą wygrywając cztery ligowe spotkania z rzędu. Niepokonany jest także w Lidze Mistrzów, gdzie ma na koncie bezbramkowe remisy z Arsenalem i Celtikiem, a także wygraną z Szachtarem. W dodatku musi radzić sobie bez dwóch kluczowych piłkarzy. Gianluca Scamacca dopiero w lutym wróci po zerwanych więzadłach krzyżowych, w podobnej sytuacji jest inny reprezentant Włoch Giorgio Scalvini, który ma być gotowy do gry już za kilka tygodni. Napoli jest pod tym względem z superkomfortowej sytuacji, bo wszyscy piłkarze są gotowi do gry.

Faworytem niedzielnego meczu jest Napoli, także ze względu na to, jak perfekcyjnie prezentuje się obrona tego zespołu. W 12 spotkaniach tego sezonu (w tym dwa w Coppa Italia) ekipa Conte zachowała czyste konto w ośmiu z nich. W Serie A Alexa Mereta pokonali tylko piłkarze Verony i Parmy. Na tym samym etapie poprzedniego sezonu Napoli miało już 14 straconych goli, a więc o dziesięć więcej. To niewątpliwie zasługa trenera, ale i samych piłkarzy, bo Meret, podobnie jak Giovanni Di Lorenzo, Amir Rrahmani i Mathias Olivera pamiętają czasy mistrzostwa Włoch. Nowym ogniwem jest za to Alessandro Buongiorno, który przyszedł latem z Torino i wygryzł ze składu Juana Jesusa. Tu warto dodać, że Di Lorenzo i Rrahmani nie opuścili w tym sezonie nawet minuty, Buongiorno zabrakło tylko w pierwszym spotkaniu. Całkowicie zmieniła się za to linia środkowa, może poza rezerwowym półtora roku temu Frankiem Anguissą (teraz jest niezastąpiony nawet na chwilę), w ataku Matteo Politano i Khvichę Kvaratskhelię wzmocnił nieoceniony w walce o mistrzostwo Włoch Romelu Lukaku. Dwa ostatni mają w sumie dziewięć goli i sześć asyst, co oznacza jasno, na kogo powinna uważać w niedzielę Atalanta. Dodajmy, że to wszystko dzieje się po odejściu dwóch kluczowych zawodników – Piotra Zielińskiego i Victora Osimhena. Poza wspomnianymi Buongiorno i Lukaku bardzo istotne latem były przyjścia Scotta McTominaya z Manchesteru United, Davida Neresa z Benfiki, Billy’ego Gilmoura z Brighton. Na wszystkich nowych piłkarzy de Laurentiis wydał latem około 150 mln euro.

Atalanta wydała 2/3 tej kwoty, ale tak samo wszyscy nowi odgrywają ważne role – Charles De Ketelaere (wykupiono go po okresie wypożyczenia), Mateo Retegui czy Raoul Bellanova. Na razie przebijają się do składu Nicolo Zaniolo, Ben Godfrey i Odilon Kossounou. W przypadku drużyny z Bergamo warto zwrócić uwagę, że strzeliła ona aż 26 goli, najwięcej w Serie A, ale bramkarz Marco Carnesecchi aż 14 razy wyciągał piłkę z bramki. Skąd bierze się tak wielka siła ofensywna? Wynika to z mocno ofensywnej i wyrafinowanej zarazem taktyki Gasperiniego, jak opisują to włoskie media. Dowody to największa liczba strzałów pośród wszystkich drużyn (16,5 razy na mecz). Bierze się to również z wielu opcji personalnych, bo kiedy trzeba, do akcji wkraczają rezerwowi Lazar Samardzić i Davide Zappacosta.

Zobaczymy, co zaproponują oba zespoły, ale szykuje nam się widowisko jak trzeba. To zaskakujące, bo w zeszłym sezonie były to najwyżej więcej niż średnie starcia ligowe. Skończyło się wyjazdowymi wygranymi jednych i drugich – 0:3 w Neapolu i 1:2 w Bergamo. Tym razem trudno spodziewać się takiego scenariusza.

Mój typ: 1:0

Trwa wysyłanie kuponu...