Izrael – Francja. Limit wpadek wyczerpany
Francuzi są wciąż dotknięci dwoma bolesnymi wydarzeniami 2024 roku. Przegranym półfinałem Euro z Hiszpanią i niespodziewaną wpadką z Włochami na inaugurację Ligi Narodów. Oznacza to, że już więcej potknąć się nie mogą, tym bardziej z najsłabszym w grupie Izraelem.
W związku z wojną na Bliskim Wschodzie mecz odbędzie się w Budapeszcie i z pewnością nie będzie pozbawiony wątków politycznych z związki z rocznicą masakry w Gazie, w której zginęły setki obywateli Izraela. Wydarzenia te przerodziły się w krwawy konflikt regionalny, którego końca niestety nie widać.
Izrael debiutuje w najwyższej dywizji Ligi Narodów, to największy sukces w historii tej reprezentacji, nie licząc startu w mundialu w 1970 roku. Wtedy jednak drużyna ta była zrzeszona w azjatyckiej federacji piłkarskiej, dopiero od lat 90. rywalizuje w Europie i tu należy postawić cezurę oceny tej reprezentacji. W dwóch spotkaniach otwierających nowy cykl Ligi Narodów Izrael zaprezentował się wcale nie najgorzej przegrywając z Belgią 1:3 i Włochami 1:2. Każda zdobycz punktowa podopiecznych Rana Ben Shimona będzie sporą niespodzianką, realiści uważają, że nie może się to wydarzyć w czwartkowej konfrontacji z Francją, ale kiedy za chwilę przyjrzymy się Trójkolorowym, okaże się, że nie jest to takie niemożliwe. Jest nawet powód historyczny, dla którego można w niewielkim stopniu założyć niespodziankę – to sensacyjna wygrana Izraela z Francją w 1993 roku (3:2), której doświadczył jako piłkarz… Didier Deschamps, obecny selekcjoner. Było to wówczas wydarzenie na skalę świata, biorąc pod uwagę, że wśród Francuzów mogliśmy zobaczyć Laurenta Blanca, Erica Cantonę, Jean-Pierre Papina czy Davida Ginolę.
To jednak odległa historia, wydarzyła się tylko raz, ale Izrael można uznać za niewygodnego przeciwnika Francji, bo w ośmiu pozostałych meczach aż czterokrotnie padł remis. Ostatnie dwie rywalizacje – przypadły one na eliminacje mundialu równo dwie dekady temu – to właśnie podział punktów. Ale czy możliwe jest to dziś, przy takiej dysproporcji obu ekip?
Francja stoi na rozdrożu. Przegrany z Argentyną finał mundialu, przegrany z Hiszpanią półfinał niedawnego Euro, do tego fatalnie rozpoczęta obecna Liga Narodów (przegrana u siebie z Włochami 1:3) dają coraz więcej powodów do pytań, czy aby obecne pokolenie nie doszło w swoim potencjale do ściany. To także pytanie o największą gwiazdę francuskiej piłki Kyliana Mbappe, który zdaje się być mocno pogubiony zamieszaniem wokół niego. Jak ostatnio uzewnętrznili się jego starsi koledzy z reprezentacji, którzy pokończyli już kariery, gwiazda Realu Madryt nie ma pomysłu na to, co robić ze swoją karierą. Coraz więcej w niej marketingu, biznesu, polityki, coraz mniej piłki nożnej, treningu, sfokusowania na futbolu. Mbappe zabraknie w dzisiejszym meczu, nie będzie również N’Golo Kante, wypada więc dwóch potencjalnych liderów kadry. Ale to nie koniec, bo nie tylko Mbappe i wspomniane wyżej absencje są powodem zmartwień trenera Deschampsa i kibiców Trójkolorowych. Rezygnacja z występów w kadrze Antoine Griezmanna to kolejny wstrząs, który ma wpływ na zespół narodowy. A poszły obok tego kolejne nieporozumienia, jak np. ostra wymiana zdań między Mike Maignanem a resztą zespołu, czy utarczka słowna między bramkarzem Milanu na Mbappe. O tym, że francuska reprezentacja zmienia się w znaczącym stopniu, niech świadczy także problem ze znalezieniem nowego kapitana. Wychodzi na to, że zawodnikiem z największą liczbą występów jest w tej chwili Ousmane Dembele, ale czy zasługuje on na to, by prowadzić zespół narodowy w tak odpowiedzialnej roli, jest zupełnie inną sprawą. Maignan z powodów wyżej opisanych również na to nie zasługuje. Opaska ma zostać powierzona Aurelien Tchouameniemu, choć to nie on znajdzie się w centrum uwagi. Oczy wielu będą skierowane na Michaela Olise’a, któremu w Bayernie wiedzie się coraz lepiej, o czym świadczą liczby – sześć goli i trzy asysty w dziewięciu spotkaniach. To naturalny następca Giezmanna, najbliższe spotkania będą dla niego okazją do wykazania się, czy ma zadatki na lidera w kolejnych mistrzostwach świata.
Mój typ: Jeśli Francuzi nie wygrają przekonująco lub co gorsza uzyskają niekorzystny wynik, będzie to ostateczny dowód na to, że wstrząs jest czymś absolutnie potrzebnym. Zachowajmy jednak zdrowe zmysły, Trójkolorowi muszą zwyciężyć i zrobią to różnicą przynajmniej dwóch goli.
Przypuszczalny skład Izraela: Glazer – Nachmias, Shlomo, Gandelman – Jaber, Kanichowsky, Abu Fani, Peretz, Gloukh – David, Khalali.
Przypuszczalny skład Francji: Maignan – Kounde, Konate, Saliba, T. Hernandez – Tchouameni, Camavinga – Dembele, Olise, Nkunku – Kolo Muani.