FORTUNA

Android aplikacja

Live chat Rozpocznij chat
Masz wiadomość Rozpocznij chat

Los Interu zawisł na włosku. Barcelona katem?

Jeśli prawdą jest, że Paulo Sousa przyjechał do Mediolanu, by obejrzeć dzisiejszy mecz Interu z Barceloną, to znaczy, że posada trenera Simona Inzaghiego jest bardzo poważnie zagrożona. Notowania szkoleniowca może poprawić wygrana z Barceloną, ale będzie o to niezwykle trudno.

Co ma Sousa, były selekcjoner reprezentacji Polski do Interu? Otóż Portugalczyk zawsze pojawia się ze swoim agentem tam, gdzie są więcej niż minimalne szanse na nową pracę. Jego doradca Hugo Cajuda jest niezwykle skuteczny, jeśli dodamy do tego znakomity autopijar Sousy, szybko zrozumiemy, skąd wzięło się kolportowane w memach powiedzenie „Siwy bajerant”. Sousa niczym sęp krąży wokół zagrożonych posad, jest doskonale zorientowany, kto może w najbliższym czasie wylecieć z roboty i gdzie zwolni się miejsce.

Inter jest w kryzysie od początku sezonu, trudno nawet dokopać się w annałach, jak dawno zaczął rozgrywki katastrofalnym z punktu widzenia klubu bilansem 5-0-5. W Serie A są to odpowiedni cztery wygrane i cztery porażki, w Lidze Mistrzów przegrana z Bayernem Monachium i wygrana z Viktorią Pilzno. Słowem - dramat. Przed sobotnim meczem z Romą, które wyrosło na hit 8. kolejki w Italii, chiński właściciel Interu, Steven Zhang, zarządził spotkanie na kolacji z drużyną. Nie było rozdzierania szat, ale wyraźna dyspozycja, by dokonać przełomowej wygranej i rozpocząć nową, godną kandydata do mistrzostwa passę. Oczywiście z Inzaghim na pokładzie. Chińczyk Zhang jest właścicielem Interu od czerwca 2016 roku, ale tak ponurego początku sezonu jeszcze nie miał.

Więc prawdą jest, że szkoleniowiec ma się coraz gorzej. Jeśli weźmiemy cały jego pobyt w Interze, wygląda to nieźle. Choć klub nie obronił mistrzostwa (tytuł zdobył Antonio Conte), wywalczył Coppa Italia i Superpuchar kraju. W 62 spotkaniach zanotował bilans 39-11-12, co daje średnią 2,06 punktu na mecz. Jeśli odetniemy dziesięć spotkań z sezonu 2022/2023, okaże się, że średnia spadła do 1,5 punktu, a gdyby nie ostatnie tygodnie, Inzaghi cieszyłby się bilansem 34-11-7 ze średnią 2,17. Są i kolejne złe wiadomości; obecnie Inter ma szóstą najgorszą defensywę w Serie A. Przed rokiem na tym samym etapie rozgrywek zebrał pięć punktów więcej, miał najlepszy atak w Italii i szóstą najlepszą obronę. Regres jest widoczny gołym okiem, a przecież miało być zupełnie inaczej wraz z powrotem Romelu Lukaku i przyjściem kilku innych wartościowych graczy (m.in. Joaquinem Correą za blisko 24 mln euro). Na razie Belg zdobył tylko gola i asystę, ale z nim na boisku Inter w trzech meczach, choć przegrał raz, wyglądał zdecydowanie lepiej w warstwie ofensywnej (gole 6-4). Kiedy Belga zabrakło, były tylko trzy wygrane i aż cztery porażki. Coraz gorzej spisywali się również obrońcy (gole 8-9). Inną postacią, której brak widoczny był w ostatnim ligowym starciu i której nie zobaczymy dziś, jest Marcelo Brozović. Zawodnik, który zapewnia balans między formacjami, jest świetny w odbiorze, ale i we wprowadzeniu piłki do kolegów z ataku. To może okazać się największą wyrwą.

Albo wzlot, albo ciemność – komunikują dzisiejszy mecz włoskie media. Chodzi głównie o Inzaghiego. Jeszcze cztery miesiące temu zastanawiano się, jak nakłonić tego szkoleniowca do przedłużenia kontraktu, ale jak się okazuje, te cztery miesiące w futbolu to wieczność. 71 tysięcy kibiców dziś będzie zagrzewać Inter do boju i robić wszystko, by wytrącić z równowagi Roberta Lewandowskiego, kapitana reprezentacji Polski, który skłonność do bicia strzeleckich rekordów przeniósł z Bayernu do Katalonii. To właśnie dzięki Polakowi i potknięciu Realu z Osasuną Pampeluna Barca jest liderem LaLiga.

Nie ma Messiego, jest Lewandowski – ostrzegają eksperci z Italii, widząc, jak bardzo czułym podbrzuszem jest dla Interu obrona tego zespołu. Żeby było jasne, dla jednych i drugich to niezwykle ważne spotkanie, bowiem po wygranej z Barcą i Interem Bayern jawi się jako drużyna, która zajmie pierwsze miejsce w grupie. Kto przegra rywalizację na linii Inter – Barcelona, najpewniej pożegna się z Ligą Mistrzów na wiosnę.

Patrząc na składy obu ekip, w Interze nie ma wspominanych wcześniej Lukaku i Brozovicia. Zmieni się również bramkarz – za krytykowanego Samira Handanovicia wejdzie Andre Onana, który jest etatowym graczem w Champions League. W Barcelonie lista nieobecnych jest bardzo długa, są na niej m.in. Ronald Araujo, Jules Kounde, Hector Bellerin, Frenkie De Jong i Mamphis Depay.

Inter wygrał tylko raz w pięciu ostatnich grach u siebie z Barceloną, w sumie na 14 potyczek ma trzy wygrane i remis. Barcelona mając w tym sezonie jedyną wpadkę z Bayernem i z siedmioma wygranymi w ośmiu ostatnich starciach jest zdecydowanym faworytem. Mój typ: 1:3 i dwa gole Lewandowskiego.

Przypuszczalny skład Interu: Onana – Skrinar, De Vrij, Bastoni – Darmian, Barella, Calhanoglu, Mkhitaryan, Di Marco – Lautaro Martinez, Correa.

Przypuszczalny skład Barcelony: Ter Stegen – Christensen, Eric Garcia, Marcos Alonso – Sergi Roberto, Busquets, Pedri, Gavi – Dembele, Lewandowski, Raphinia.


Trwa wysyłanie kuponu...