Inter – Napoli. Pojedynek dwóch pobitych z Italii
Trudno na przestrzeni lat znaleźć sensowną ligę, w której mistrz z poprzedniego sezonu tak bardzo obniżyłby loty. Napoli zamiast bronić scudetto pogrążyło się w przeciętności, zajmuje dopiero siódme miejsce w Serie A i do prącego po mistrzostwo Interu traci aż 31 (!) punktów. To nie pomyłka, mediolańczycy odnieśli w tym sezonie dwa razy tyle zwycięstw, właściwie nikt nie dźwiga porównania z nimi, bo nawet drugi w tabeli Milan ma aż 16 punktów straty. Współczynnik zwycięstw drużyny Simone Inzgaghiego wynosi aż 79 proc., więc teoretycznie nikt nie powinien mieć powodów do narzekania. A jednak…
Kiedy spojrzymy, że Interowi uciekła Liga Mistrzów, gdzie przecież w zeszłym sezonie grał w finale tych rozgrywek i o włos uległ Manchesterowi City, można zrozumieć poczucie rozczarowania, jakie dotyka kibiców Nerazzurrich. Kiedy przypomnimy, że nie zdobędzie on w tym sezonie Coppa Italia, bo przepadł już w 1/8 z Bolonią, a Superpuchar jest na razie jedynym trofeum w gablocie, to nawet przy nadchodzącym mistrzostwie znajdą się i tacy, którzy zaczną kręcić nosem. A na pewno chiński właściciel klubu Steven Zhang, który osobiście pofatygował się do Madrytu, by wspierać swój zespół w meczu z Atletico Madryt, dla porządku tylko przypomnijmy, że było to spotkanie przegrane po serii jedenastek. Mimo ciosu, jakim jest nieobecność w czołowej ósemce najważniejszych europejskich rozgrywek, Zhang zapowiada cierpliwość i realizację celu przy kolejnym podejściu. Popiera to wszystko tezą, że jego zespół na pewno jest silniejszy od Napoli, konkurs rzutów karnych zawsze niesie za sobą ryzyko przypadkowości. Chińczyk twierdzi również, że za rok jego drużyna będzie jeszcze mocniejsza, bo przychodzi do niej Piotr Zieliński, który będzie na pewno dobrą alternatywą dla Nico Barelli lub Henrikha Mkhitaryana, a niewykluczone, że stanie się pierwszoplanową postacią.
Poczucie to nie rekompensuje jednak strat finansowych, bo lekko licząc Inter lżejszy jest po nieudanym podejściu do ćwierćfinału o około 20 mln euro. Ale to także potencjalne straty transferowe, bo przecież im wyżej jest drużyna w Lidze Mistrzów, tym wyżej wyceniani są piłkarze. Przykładem może być zeszłoroczna batalia i wypromowany Andre Onana, który poszedł do Manchesteru United za 53 mln euro. Inaczej sprzedaje się gracza, który osiągnął finał, a inaczej tego, który z sukcesem pokonał tylko fazę grupową.
Jeśli Inter ma powody do narzekania, to co powiedzieć o Napoli, które przeżywa największy zjazd, jaki tylko można sobie wyobrazić, ma już trzeciego trenera, a misja odkupienia win poprzez pokonanie Barcelony w 1/8 finału LM spełzło na niczym. I tu nie możemy już mówić o żadnej loterii, po prostu przez 90 minut to Robert Lewandowski i jego koledzy byli dużo lepsi, wygrali 3:1 pieczętując w ten sposób awans do czołowej ósemki.
Charyzmatyczny Aurelio de Laurentiis obiecywał sobie wiele, a w tym sezonie zostaje z niczym. I tu wcale nie będzie lepiej, bo Zieliński jest już w Interze, bardzo prawdopodobne jest również odejście Victora Osimhena. Co z tego, że wzbogaci kasę o 120-130 mln euro, jeśli pozostanie po nim wieka wyrwa. Trudno bowiem od razu znaleźć kogoś, kto zastąpi tak ważnego gracza. Tak jak na razie godnym następcą nie jest dla Zielińskiego Jens Cajuste, tak jak dla trudno jest zasypać dziurę po odejściu Koreańczyka Kima do Bayernu Monachium.
Niedzielny mecz nie będzie batalią o mistrzostwo, jak można było pomyśleć jeszcze kilka miesięcy temu. Będzie starciem dwóch rannych włoskich ekip, z których wyziera potężna gorycz niespełnienia. Właściwie nie ma pół argumentu, by wierzyć, że Napoli wypełni jakąkolwiek misję punktową, Inter jest faworytem pod każdym względem. Mimo to warto obejrzeć, jak drużyny podnoszą się mentalnie po niepowodzeniu. Spotkanie to świetnie będzie korespondować z hitem ligi hiszpańskiej, gdzie w bezpośrednim starciu zmierzą się ci, którzy pokonali Inter i Napoli, a więc Atletico Madryt i Barcelona.
Jak to wcześniej bywało. 175 wspólnych batalii to aż 81 wygranych Interu, 42 remisy i 52 zwycięstwa Napoli. Cztery z ostatnich sześciu bitew wygrali Czarno-niebiescy. W Serie A Napoli wygrało ostatni raz na San Siro w 2017 roku.
Inter kadrowo. Czterech nieobecnych nie powinno stanowić dla drużyny Inzaghiego żadnego problemu. Wykluczeni są Juan Cuadrado, Stefano Sensi, Carlos Augusto i Marko Arnautović. Można spodziewać się, że wobec utraty innego niż liga celu, przy założeniu, że Inter scudetto ma już w kieszeni, zobaczymy w niedzielę wielu rezerwowych graczy. Być może szansę do rehabilitacji dostaną gracze, którzy przeciwko Atletico weszli z rezerwy i zepsuli swój rzut karny, czyli Davy Klaassen i Alexis Sanchez.
Napoli kadrowo. Kontuzje wykluczają Jensa Cajuste. Wykurował się już Cyril Ngonge, którego oglądaliśmy jako rezerwowego w starciu z Barceloną. Zresztą podobnie było z Amirem Rrahmanim, który nie dość, że wyszedł w podstawowym składzie, to jeszcze zdobył honorowego gola. W niedzielę możemy spodziewać się powrotu Zielińskiego, który nie został zgłoszony do rozgrywek Ligi Mistrzów a teraz ma szansę wystąpić jako podstawowy zawodnik zastępując Hameda Traore i prezentując się przeciwko przyszłemu klubowi. No chyba, że de Laurentiis postanowi inaczej…
Prognoza. Jeśli Inzaghi nie przemebluje drużyny w sposób totalny, obejrzymy jednostronne widowisko ze wskazaniem na gospodarzy. To może być wygrana z przytupem przeprowadzona przez poważnie wkurzony zespół. Niepowodzenia również bywają źródłem automobilizacji.
Mój typ: 3:0.
Przypuszczalny skład Interu: Sommer – Pavard, Acerbi, de Vrij – Darmian, Barella, Mkhitaryan, Klaassen, Dimarco – Thuram, Martinez.
Przypuszczalny skład Napoli: Meret – Di Lorenzo, Rrahmani, Jesus, Rui – Anguissa, Lobotka, Zieliński – Politano, Osimhen, Kvaratskhelia.