FORTUNA

Android aplikacja

Francja – Belgia. Tuzy na placu budowy

W dalekich od optymalnych składach Francja zagra z Belgią. Na tzw. musiku są oba zespoły - Trójkolorowi walczą o to, by nie ponieść trzeciej porażki z rzędu, co nie zdarzyło się od 11 lat, a Belgowie chcą zrewanżować się za nikłą przegraną z odwiecznym rywalem w 1/8 finału ostatniego Euro.

W 2013 roku Francuzi ostatni raz przegrali trzy mecze z rzędu – Hiszpanią, Urugwajem i Brazylią. Teraz mają na koncie przegraną z Hiszpanami jeszcze w mistrzostwach Europy (1:2) i niespodziewaną wpadkę u siebie sprzed kilku dni przeciwko Włochom (1:3). Choć wiadomo, że kolejne niepowodzenie nie spowoduje nie wiadomo jakich konsekwencji, to jednak podopieczni Didiera Deschampsa chcą tego za wszelką cenę uniknąć.

Tu jednak nie chodzi o sam wynik, Trójkolorowi przeciwko Italii zaprezentowali się zwyczajnie źle. Nie usprawiedliwia tego fakt nieobecności niektórych piłkarzy (m.in. Adriena Rabiota, Aureliena Tchouameniego czy Lucasa Hernandeza), bo przecież największe gwiazdy reprezentacji Francji z Kylianem Mbappe na czele wciąż miały okazję błyszczeć. Skoro już jesteśmy przy największym okazie francuskiej piłki ostatnich lat, warto dostrzec coraz bardziej niepokojącą statystykę, a więc tylko dwóch zdobytych goli w 11 kolejnych spotkaniach. Także inni gracze mają wyraźny zjazd formy, a może powoli powinniśmy przyzwyczajać się do tego, że francuski zespół wymaga większych korekt, a na to przecież potrzeba trochę więcej czasu.

Mimo rosnącego ciśnienia Deschapms zdecydował, że dziś Mbappe nie wyjdzie w podstawowym składzie. Znów zobaczymy, jak w środku pola radzi sobie Michael Olise, który w debiucie przeciwko Włochom dostał 58 minut. W Lyonie w porównaniu do paryskiej batalii z piątku dojdzie do kilku zmian w składzie. Wspominanego już Mbappe zastąpi Marcus Thuram. W obroni ostanie się tylko William Saliba, a w środku pola Youssouf Fofana. Można więc śmiało rzec, że skład będzie daleki od ideału. Nie tępi to jednak kibicowskich oczekiwań w żaden sposób.

Deschamps, zresztą jak każdy selekcjoner reprezentacji Francji, musi mierzyć się także z problemami natury pozasportowej, choć ze sportem ściśle związanymi. Otóż niemal każdy piłkarz w jego drużynie to potężna osobowość, bardzo częsta niełatwa w komunikacji. Było we francuskiej drużynie narodowej wiele nieporozumień lub wiele podrażnionych ego. Teraz wydaje się, że w takiej sytuacji znalazł się Antoine Griezmann, którego selekcjoner od dłuższego czasu rzuca po pozycjach lub w ogóle sadza go na ławce w poszukiwaniu miejsca dla innych. Nie sprzyja to stabilizacji napastnika Atletico Madryt, który w wieku 33 lat wolałby nie pełnić roli zapchajdziury.

Trudno w to uwierzyć, ale w bezpośrednich rywalizacjach rozgrywanych na przestrzeni dziesięcioleci w ogólnym bilansie wciąż lepsi są Belgowie, którzy wygrali 30 z 76 meczów, 19 razy padł remis, a 27 razy zwyciężali Trójkolorowi. Inna sprawa, że w ostatnich czterech dekadach Belgia wygrywała tylko dwa razy i miało to miejsce w towarzyskich potyczkach. Belgowie są też lepsi w tabeli grupowej Ligi Narodów, ponieważ wygrali swoje starcie z Izraelem różnicą dwóch goli (3:1). Mecz odbył się w węgierskim Debreczynie i tam też trenowała wczoraj drużyna trenera Domenico Tedesco przed dzisiejszym wyzwaniem. Nieznacznie zmieni się skład Czerwonych Diabłów, ze względu na uraz ze zgrupowania wyjechał Maxim De Cuyper (Club Brugge). Jego miejsce na lewej obronie zajmie prawdopodobnie defensor Lille Thomas Meunier. Generalnie nie powinno zmienić się wiele więcej, może poza wstawieniem przez Tedesco Johana Bakayoko zamiast Dodiego Lukebakio na boku pomocy. Trzeba jednak pamiętać, że drużyna belgijska systematycznie przechodzi personalną przemianę, zwłaszcza w formacji defensywnej, i nie jest już tak mocna nazwiskami jak przed kilku laty, kiedy uchodziła za faworyta mundialu w Rosji. Warto również zauważyć nieobecność na tym zgrupowaniu dotychczasowych gwiazd takich jak Romelu Lukaku, Axel Witsel, Yannick Carrasco. Nie wiadomo jednak, czy to stan przejściowy czy zapowiedź poważnych zmian personalnych.

Dla obu reprezentacji jest to więc szansa pokazania się na placu budowy, bo Liuga Narodów daje przecież pole do niemałych eksperymentów. Dla Belgów dzisiejsze starcie jest okazją do rewanżu za przegraną 1/8 finału ostatniego Euro. 1 lipca Trójkolorowi wygrali 1:0 po golu w 85 minucie, w dodatku samobójczym, autorstwa Jana Vertonghena. Mecz w Lyonie będzie dopiero piątym reprezentacyjnym od czasu inauguracji nowego obiektu przed ośmioma laty. Trójkolorowi wygrali tam dwa razy, raz zremisowali i raz przegrali.

Mój typ: Poważne potknięcie z Włochami w Paryżu jest wystarczającym motywatorem dla gospodarzy, by poradzić sobie z Belgią, która nie jest już tak groźna nazwiskami. Wygrana z Izraelem naprawdę o niczym nie świadczy. Gospodarze wygrają różnicą dwóch goli.

Przypuszczalny skład Francji: Maignan – Kounde, Upamecano, Saliba, Digne – Y. Fofana, Kone – Dembele, Olise, Kolo Muani – Thuram.

Przypuszczalny skład Belgii: Casteels – Meunier, Faes, Theate, Castagne – Tielemans, Onana – Bakayoko, De Bruyne, Doku – Openda.

Trwa wysyłanie kuponu...