FORTUNA

Android aplikacja

Francja – Belgia. Mecz samych rozczarowań

To nie jest turniej wielkich drużyn, biorąc pod uwagę, że Włosi i Chorwaci już wyjechali, Anglicy byli tego bliscy, a inni kandydaci do zwycięstwa wcale nie zachwycają. Dziś w Duesseldorfie starcie o ćwierćfinał drużyn, które nie uwolniły jeszcze swojego potencjału, dotychczas odniosły zaledwie po jednej wygranej.

Nie był to miły obrazek, kiedy po ostatnim gwizdku bezbramkowego starcia z Ukrainą żegnała Belgów burza gwizdów i wyzwisk ze strony kibiców. Jeszcze wcześniej podopieczni trenera Domenico Tedesco wygrali z Rumunami i przegrali sensacyjnie ze Słowacją. Francuzi, gdyby nie wygrana z najlepszą w grupie Austrią, byłaby awansowała do 1/8 finału dopiero z trzeciego miejsca, a może w ogóle by nie przeszła dalej, bo z trzema remisami na koncie liczyłyby się pojedyncze gole. Trójkolorowi, mimo że w ostatnich latach opisuje się ich jako największy reprezentacyjny potencjał w Europie, dostali sporą krytykę za remisy z Holandią i Polską. Rozczarowujący był szczególnie ten drugi.

Skoro tak, to może być tylko lepiej, ale też wiemy, że dziś jedna z tych drużyn pożegna się z turniejem. Nie ma już czyśćca, do którego wpadnie przegrany z tego spotkania, bo albo szykujesz się do ćwierćfinału w Hamburgu, albo podzielasz los Włochów i w niesławie opuszczasz turniej. Wcześniej odżyją resentymenty, przypomnimy sobie najbardziej klasyczne starcia między tymi rywalami, mnie na myśl przychodzi od razu rok 1986 i mecz o trzecie miejsce na mundialu w Meksyku, wygrany po dogrywce przez Francuzów 4:2. Co ciekawe Trójkolorowi wystawili wtedy dość mocno rezerwowy skład, po półfinałowym starciu z Niemcami (0:2) na ławce usiedli wówczas Joel Bats, Alain Giresse czy Michel Platini. Belgowie w takim samym stosunku przegrali wcześniej półfinał z Argentyną, ich największymi gwiazdami byli wtedy Jean-Marie Pfaff, Eric Gerets, Enzo Scifo, Jan Ceulemans czy Frank Vercauteren. Trenerem był legendarny Guy Thys.

Po tym meczu przez następne lata Francuzi i Belgowie długo mierzyli się tylko w towarzyskich bojach. Aż do roku 2018, kiedy zagrali w półfinale mundialu, o losach którego rozstrzygnął gol Samuela Umtitiego z rzutu karnego. Był jeszcze między nimi półfinał Ligi Narodów i wtedy też o jedną bramkę (2:3) lepsi byli podopieczni Didiera Deschampsa. Przez cztery ostatnie dekady Belgowie wygrali tylko raz, towarzysko w 2002 roku, ale ogólny bilans w historii sięgającej 1904 roku wciąż jest dla nich lepszy: 30-19-26.

Wróćmy do teraźniejszości. Rozczarowujące pierwsze spotkania tego Euro skłoniły trenera Francji do zmiany ustawienia. Nie zobaczymy już trójki napastników, ale zespół ustawiony w tzw. diamencie 1-4-3-1-2 lub 1-4-4-2 w zależności od fazy, w jakiej znajdzie się zespół. Oznacza to, że na ławce znajdzie się Ousmane Dembele, który rozpoczynał wszystkie dotychczasowe mecze. Bo właśnie ofensywa i jej postawa była formacją, do której można było kierować najwięcej zarzutów. Raziła przede wszystkim nieskuteczność, przy współczynniku xG Kyliana Mbappe na poziomie 2,12, a Antoine Griezmanna – 1,83 Francja tak naprawdę zdobyła jednego gola i to z rzutu karnego przeciwko Polsce. Przeciwko Austrii wyręczył ich jeden z rywali, trafiając do własnej bramki. Chodzi też o to, by poprzez potencjał uwypuklić atuty konkretnych graczy. Np. Marcusa Thurama, który na co dzień w Interze Mediolan funkcjonuje w ustawieniu z dwójką napastników. Zmieni się wobec tego rola graczy ulokowanych na flankach, zwłaszcza obrońców, którzy będą mieć sporo roboty do wykonania także w fazie atakowania.

Eksperyment, na który w trakcie turnieju chce się porwać Deschamps, z jednej strony pokazuje labilność trenera i umiejętność reagowania na sytuację, ale z drugiej strony podważa to przygotowanie Francuzów do tego turnieju. Na zachwianie równowagi personalnej wpłynęła również doskonała postawa N’Golo Kante, gdzie mało kto spodziewał się, że piłkarz ten jest jeszcze w stanie wejść jako gwarant skutecznej gry do środka pola. To wywołało niemałe zamieszanie, de facto pozbawiło miejsca jednego z dotychczasowych pewniaków. Od strony mentalnej, a w przypadku Francuzów ma to ogromne znaczenie, drużyna wciąż wydaje się mieć poczucie wspólnego celu. Wytrącić ze skupienia mogą ją jednak przedterminowe wybory parlamentarne, w które mocno po stronie prezydenta Emmanuela Macrona zaangażowali się Mbappe czy Jules Kounde. Dla tego pierwszego turniej staje się do końca komfortowy w związku z jego kontuzją. Po złamaniu nosa w pierwszym starciu z Austrią, musi grać w masce, a to – jak twierdzi sam piłkarz – ogranicza pole widzenia, zatrzymuje pot i daje pretekst przeciwnikowi do bezpardonowych ataków.

Zostawmy Francuzów, bo wydaje się, że Belgowie wcale nie mają łatwiej. Oni z kolei muszą otrząsnąć się po tym, jak potraktowali ich właśni fani. Generalnie można odnieść wrażenie, że reprezentanci tego kraju nie wykorzystali swojej szansy, jaka otworzyła się chyba przed najlepszym pokoleniem w historii. Właściwie od mundialu w Rosji zawsze stawiono tę reprezentację w roli niespodziewanego triumfatora, ale zawsze czegoś brakowało. A piłkarzy mieli naprawdę genialnych, bo na każdej pozycji była gwiazda światowego futbolu. Do tego stopnia, że Dries Mertens nie zawsze łapał się do składu, podobnie jak Michy Batshuayi czy Yannick Carrasco. Niektórych nie ma już w kadrze, inny jest bramkarz, cała obrona poza Janem Vertonghenem, pożegnali się m.in. Eden Hazard, Axel Witsel czy Marouane Fellaini, a Belgowie byli bez sukcesu, tak bez niego pozostali. Poza olimpijskim złotem w 1920 roku nie wygrali nigdy nic. Należy też zdać sobie sprawę, że dla niektórych – np. dla Kevina De Bruyne czy Romelu Lukaku – może to być ostatni dzwonek. A i sprawy losowe mogą okazać się tutaj niezwykle ważne, np. Thomas Meunier już żegna się z turniejem z powodu kontuzji niezależnie od przebiegu dzisiejszego spotkania.

Mój typ: wygrana Francji dwoma golami. Belgowie mają naprawdę niewiele argumentów, rażą nieskutecznością, czego esencją jest postawa Lukaku. Temu napastnikowi nie uznano już trzech goli w tym turnieju, w kilku innych sytuacjach niewiarygodnie pudłował.

Przypuszczalny skład Francji: Maignan – Kounde, Upamecano, Saliba, T. Hernandez – Kante, Tchouameni, Rabiot – Griezmann – Thuram, Mbappe.

Przypuszczalny skład Belgii: Casteels – Castagne, Faes, Vertonghen, Theate – Mangala, Onana – Lukebakio, De Bruyne, Doku – Lukaku.

Trwa wysyłanie kuponu...