Anglia – Finlandia. Zamazany obraz Synów Albionu
Pierwszy występ po Euro i debiut nowego trenera Lee Carsleya Anglicy mają za sobą. Irlandzki szkoleniowiec pracujący dla angielskiej federacji od sześciu lat poprowadził swój zespół do zwycięstwa na swoimi rodakami. Ponieważ była to tylko Irlandia, a nie żaden czołowy zespół europejski, wciąż nie wiemy na co stać Synów Albionu. Nie będziemy tego wiedzieć i we wtorek, bo przeciwnikiem jest jeszcze słabsza Finlandia.
Od razu wybrzmiały porównania, jak swój czas panowania na selekcjonerskim stołku rozpoczynał Gareth Southgate, ale poza wartością statystycznej analogie nie mają żadnego sensu, bo tamta Anglia była porozbijana po nieudanym Euro 2016, teraz na dwóch ostatnich mistrzostwach kontynentu znalazła się w finale. Wprawdzie oba decydujące mecze przegrała, ale ma w swoich szeregach mnóstwo utalentowanych graczy, wskazanych liderów i niezaspokojoną wciąż chęć wygrania czegokolwiek po raz pierwszy od 1966 roku, czyli jedynego triumfu na mundialu.
50-letni Carsley to nieoczywista postać na tak ważnym stanowisku, na razie powierzono mu funkcję tymczasowo, lecz on sam marzy o tym, by nie była to tylko przygoda, ale całkiem poważny rozdział w karierze. O dziwo najsilniejsze rekomendacje wystawili mu po pierwszym meczu, jak na ironię rozgrywanym w Irlandii, czyli ojczyźnie Carsleya, nie najbardziej doświadczeni zawodnicy, ale młodzi, którzy spotkali się z nim w kadrze do lat 21, gdzie ostatnio pracował. Tyle że optujących za natychmiastowym zwolnieniem Carsleya jest jeszcze więcej, a koronny argument dotyczy braku przywiązania do miejsca pracy, a nawet zdrady, której przejawem miało być nieśpiewanie angielskiego hymnu przez szkoleniowca podczas starcia w Dublinie. Doprecyzujmy, że Carsley urodził się w Birminhgam, ale grał dla reprezentacji Irlandii, bo stamtąd pochodziła jego babcia.
Przejdźmy teraz do skutków piłkarskich, jakie wywołała ta zmiana, choć obraz wciąż jest zamazany i niewiarygodny – w końcu to tylko jedno spotkanie. Angielskie media zauważają, że ważnym dla niego graczem będzie Trent Alexander-Arnold, który u Southgate’a był na ogół tylko rezerwowym. Znacznie więcej szans dostawali przecież Kyle Walker, Kieran Trippier czy nawet Reece James. Alexander-Arnold natychmiast zrewanżował się za zaufanie, był najczęściej przy piłce pośród wszystkich piłkarzy na boisku, dotykał ją aż 108 razy. Rola jednego z liderów w środku pola została powierzona Declanowi Rice'owi, w ogóle było widać, że Anglicy nie są umieszczeni w ramach taktycznych, to swoboda działań ma być naczelną ideą nowego selekcjonera. Dodajmy, że w bardzo wyraźny sposób zaistniał także na lewej flance Anthony Gordon. Uskuteczniał on ze swoimi partnerami tzw. małą grę, zresztą tę można było podziwiać w wielu sektorach boiska. Kto nie widział meczu, musi wyobrazić sobie miny angielskich kibiców, których ulubieńcy odgrywają charakterystyczną dla Hiszpanii tiki-takę. Esencją tego było również zachowanie bramkarza Jordana Pickforda, który pokusił się o zaledwie pięć długich, narażonych na przejęcie piłki przez rywala podań. Jeśli można dostrzec jakiś mankament w grze Anglików w pierwszym meczu, to skuteczność zachowań lewej strony defensywy, bo właśnie tamtędy sunęło najwięcej akcji reprezentacji Irlandii.
Ale nie jest to jeszcze pełny obraz Anglików, jak już wspominaliśmy wyżej. Choćby dlatego, że nie widzieliśmy jeszcze pod skrzydłami Carsleya Jude’a Bellinghama, który wypadł z powodu kontuzji. Choroba zmogła Phila Fodena, nieobecny będzie również Ollie Watkins.
Finowie to zespół dość anonimowy. Kiedy skończyła się era Jariego Litmannena (137 meczów, 32 gole), nieco później Samiego Hyypii (105 meczów, 5 goli), nie było kolejnych piłkarzy rozpoznawalnych szeroko w całej Europie. Nawet jeśli zdarzył się ktoś o nadprzeciętnym talencie, w warunkach lig TOP5 byli to najwyżej rzemieślnicy, o których już dziś nikt nie pamięta. W dzisiejszym meczu najgłośniejszą postacią wśród rywali (obok bramkarza Bayeru Leverkusen Lukasa Hradecky’ego), bynajmniej nie ze względu na spektakularne osiągnięcia piłkarskie, jest Ilmari Niskanen. Jest rozpoznawalny, bo jego historia jest niezwykła, związana z chorobą nowotworową, której podołał. Gracz Exeter City zagra na Wembley czując się jak u siebie. To w tej chwili jedyny Fin występujący w Anglii, znajomość rywala może być dość ważnym powodem dla trenera Carsleya, by powierzyć Niskanenowi wyjątkową rolę i specjalną opiekę ze strony gospodarzy. O ile w ogóle zagra, bo przegrany z Grekami (0:3) sobotni mecz przesiedział na ławce, teraz też na lewą stronę tak w obronie, jak i pomocy awizowani są zupełnie inni gracze.
Szybciutko przypomnijmy i zapomnijmy o historii skrzydłowego gości. Otóż Niskanen miał 18 lat, kiedy dostał ataku padaczki, a wnikliwe badanie potwierdziło nowotwór. Operacja się udała, a młody sportowiec wrócił do swojej piłkarskiej pasji, na tyle skutecznie, że 26-latek przewinął się przez niemiecki Ingolstadt, szkocki Dundee United, a od roku występuje w League One. Ponieważ Niskanen nie zawsze miał pewne miejsce w składzie swoich klubów, ominęła go wielka przygoda, jakim było Euro 2021, na które Finowie niespodziewanie się zakwalifikowali.
Na czym Finowie dziś opierają swój optymizm, że uda im się osiągnąć w Londynie korzystny wynik. Ten konstrukt myślowy nie wróży sukcesu, ale jeśli przypomnimy, że w grupie na Euro Anglicy zremisowali ze Słowenią, a w kwalifikacjach do tej imprezy Finlandia pokonała Słoweńców, to mamy chyba jedyny argument, który może dać wiarę gościom. Co ciekawe, dotąd obie reprezentacje grały ze sobą tylko 11 razy, z prostego powodu – poza wspomnianym już Euro 2016 Finowie żadnej wielkiej imprezy z bliska nie widzieli. Dwa remisy przeciwko Anglikom w 1985 i 2000 roku to jedyne starcia, które Finowie mogą uznać za udane.
Mój typ: Anglicy wygrają to spotkanie różnicą przynajmniej dwóch goli. Powinniśmy zobaczyć jeszcze lepszą, jeszcze szybszą i bardziej po europejsku grającą Anglię niż w starciu z Irlandią. Finowie! Uważajcie, bo na Wembley może rozjechać Was walec.
Przypuszczalny skład Anglii: Pickford – Alexander-Arnold, Guehi, Maguire, Colwill – Mainoo, Rice, Grealish – Saka, Kane, Gordon.
Przypuszczalny skład Finlandii: Hradecky – Stahl, Hoskonen, Ivanov, Uronen – Peltola, Nissila – Lod, Kamara, Antman – Pohjanpalo.